In a spring mood..
Pierwsze ciepłe i, co ważniejsze, wolne dni sprawiły, że „wyprowadziłam” swoja nieco już sfatygowaną i wysłużoną matę na świeże powietrze:) Niech też ma coś z życia. Mój nieodłączny towarzysz podróży wszelakich, zwiedziła wiele zakątków razem ze mną. Miała okazję podróżować PKP, przejść ciężką szkołę życia jako plac zabaw mojego bratanka. Sprawdziła się też jako przypadkowe legowisko dla kota. Niewtajemniczeni w arkana praktyki znajomi nie raz traktowali ją jako element wystroju wnętrza mojego mieszkania czyniąc piesze wycieczki szlakiem centralnie przez sam środek magicznego fioletowego „dywanika”. Totalny brak szacunku:( Z żalem będę musiała ją wymienić na „nowszy model”, bo niestety nie wytrzymała próby czasu. Z żalem tym większym, że kupowałam ją w momencie „oświecenia”, kiedy poczułam, że joga to jest TO!!
Ostatnio przytłoczyła mnie ilość obowiązków i tłumaczeń, stąd z trudem znajdowałam czas na pisanie i szukanie inspiracji do nowych wpisów. Ale jogin też obywatel – podatki i czynsz opłacić musi:) Co ważniejsze, odkryłam w tym trudnym dla siebie okresie, że im bardziej zwariowany mam dzień, im więcej zadań na głowie, tym bardziej potrzebuję harmonii i równowagi, które zyskuję z chwilą przekorczenia progu między codziennością, a matą. Doświadczyłam też przyjemnego uczucia spokoju zdając sobie sprawę, że jest coś w tym życiu, co pozwala mi ustabilizować emocje, ukoić nerwy i spojrzeć z dystansem na probelmy. Święta Wielkanocne i ta fantastyczna pogoda naprawdę pomogły mi uporać się z natłokiem myśli i zmartwień. Nie ma chyba przyjemniejszych warunków do odbycia sesji asan, niż drzewa kwitnących wiśni w sadzie dziadka, który nieodłącznie wiąże się z moim dzieciństwem. Tutaj uciekałam przed bratem, kiedy chciał wypróbować na mnie nowe chwyty judo czy odpłacić mi się za to, że mu dokuczałam:) A dziś? Proszę! Ten sam brat, tyle że już nieco starszy, ojciec i mąż, chwyta za aparat i uwiecznia moje jogiczne pląsy – ku mojej uciesze, bo dzięki temu mogę się z Wami podzielić tą energią i emocjami, jakie mną owładnęły, kiedy wreszcie po zimowym zaduchu czterech ścian mogłam wyjść z matą na świeże powietrze i odetchnąć pełną piersią..
Aktualności, O jodze bardziej osobiście.., Wszystkie wpisyMusisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Bakasana już na pewniaka
Piękna jest ta Yoga