Kubek kawy czyli o odnajdywaniu szczęścia każdego dnia

Czy szanujący się jogin powinien pić kawę?

Szczerze mówiąc, to bez względu na odpowiedź na to pytanie, dla mnie kawa pozostanie na zawsze tym jedynym małym grzeszkiem, z którego nie zrezygnuję. I to nie dlatego, że działa jakoś szczególnie pobudzająco. Dla mnie kawa to przede wszystkim masa ciepłych i przyjemnych skojarzeń, wspomnień z wielu spotkań w kawiarniach, długich rozmów ze znajomymi, to zapach świeżo mielonych ziaren, dom rodzinny, w którym w każde weekendowe przedpołudnie i popołudnie aromat kawy i ciasta gromadził domowników przy wspólnej filiżance. I nawet teraz, gdy już od dawna nie mieszkam z rodzicami, nie mogę sobie odmówić tego weekendowego rytuału, kiedy po zjedzeniu śniadania, zanim jeszcze wciągnie mnie wir zajęć i zaległości, które muszę nadrobić, uruchamiam ekspres, spieniam mleko i zasiadam na te kilka chwil w fotelu, sprawdzam, co nowego w świecie, patrzę przez okno i po prostu jestem tu i teraz. Brzmi banalnie, jak z reklamy Jacobsa, ale taka prawda. Nieraz aż się irytuję, że to wszystko takie właśnie banalne jest..ale nie chce być inaczej. Czasem chciałbym być typem znajdującym przyjemność w rytuale parzenia herbaty, podobno to zdrowsze. Ale niestety – jestem typowym kawoszem:)

Jak lody, to tylko z kawą

A czy słowo „kawka” nie brzmi tak ciepło i aromatycznie.. ”kawka i lody”, „kawka i ciacho” – to symbole czegoś przyjemnego dla podniebienia. No bo czy ktoś pije herbatę do lodów? Nie! Bo to kawę wyróżnia ten unikalny i wszędzie rozpoznawalny aromat, to kawa ma apetyczną, czekoladową barwę i komponuje się idealnie ze smakiem słodyczy. Wszystko w kawie przemawia na TAK. To jedna z tych rzeczy, która wzbudza pozytywne emocje, gdy się o niej pomyśli. Dzień w pracy też nie jest taki zły, kiedy otwieram drzwi do biura i już od progu dopada mnie ta zachęcająca woń świeżo zmielonych ziaren. Bo w pracy jest więcej amatorów małej czarnej, niż tylko ja. Ekspres chodzi na okrągło, bez wytchnienia. Tylko w nocy pozwalamy mu zregenerować siły.

Małe radości..

Dobrze jest każdego dnia wstawać z łóżka z myślą o czymś przyjemnym, wiedząc, że spotka Cię coś miłego. I nie mam tu na myśli prezentu, kwiatów na walentynki, podwyżki od szefa czy w ogóle czegoś materialnego. Nie. Tu chodzi o taką przyjemność, którą sami możemy sobie zapewnić, niezależną od czynników zewnętrznych. Bo na tyle jesteśmy szczęśliwi, na ile potrafimy odnajdować radość w drobnostkach, na ile nie uzależniamy naszego poczucia szczęścia od innych osób. Nawet jeśli miałaby to być tylko filiżanka ulubionego napoju, to jest to przyjemność, o której ja decyduję, którą robię dla siebie. Niezależnie od tego, co mówią inni, ja wiem co dla mnie dobre i nie chodzi tu tylko o kawę.. ;p

Aktualności, O jodze bardziej osobiście.., Wszystkie wpisy , ,