AcroYoga czyli o drzemiącej w nas potrzebie zaufania i o pragnieniu, by wzbić się w przestworza

Od jakiegoś czasu pałam ogromną miłością do ..Acro Yogi :) Zaczęło się od obejrzenia filmiku na YouTubie, gdzie Briohny Smith wraz z mężem w nadmorskiej scenerii i przy dźwiękach stymulującej muzyki udowadniają, że grawitacja na jogina nie ma wpływu. Całość nakręcona w formie teledysku techniką slow motion naprawdę robi wrażenie zwłaszcza, jeśli ktoś tak, jak ja, jest niezwykle wrażliwy na kompozycję obrazu i dźwięku. Muzyka odgrywa w moim życiu ogromną rolę w aspekcie odkrywania własnych emocji i pewnie stąd taka forma przekazu „szarpnęła moją duszą” ;)

Czym jest Acro Yoga, napiszę niedługo w osobnym poście. Czym natomiast Acro Yoga jest dla mnie? Jeszcze nie wiem, bo nie miałam okazji spróbować. Ale czym będzie, na pewno Wam powiem, bo mogę ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że podejmę wyzwanie i spróbuję sił w tej formie jogi. Problem tylko w tym, gdzie znaleźć szkołę czy warsztaty oferujące zajęcia w takim zakresie? Acro Yoga jest stosunkowo nową dyscypliną. Narodziła się w USA w 2004 roku, a jak wiadomo Polskę i Stany dzieli nie tylko ładnych parę kilometrów, ale i lata świetlne w rozwoju i jeśli coś jest dość nowe w Ameryce, to co dopiero u nas?

Z utęsknieniem więc oglądam po raz kolejny film licząc na to, że uda mi się niebawem sprawdzić w roli „flyier’a”. Moje 50 kilo żywej wagi i 167 cm wzrostu idealnie nadają się do tej funkcji. Jest coś pięknego w tej grze jogi i akrobatyki. Płynność i subtelność ruchów, gracja i pozorna łatwość wykonania najtrudniejszych wygięć i konfiguracji wzbudza nie tylko respekt, ale i masę innych emocji. Jakim zaufaniem trzeba darzyć partnera, który stanowi nasza podstawę w tych ewolucjach? Prawie jak w tańcu osoba wykonująca pozycje daje się prowadzić partnerowi reagując na jego sygnały. To unikalne połączenie mistyki, jaką niesie ze sobą joga, z kreatywnością akrobatyki. Doświadczeni praktycy mogą dowolnie kształtować układ, jaki wykonują – granicą jest chyba tylko wyobraźnia.

Choć wiadomo, że ten rodzaj praktyki nie jest ściśle związany z jogą w najczystszej postaci, to jednak, jak wszystko na świecie, nawet joga ewoluuje i przekształca się w różne odłamy. Na pewno jest to coś wartego spróbowania, jeśli ktoś lubi wyzwania, chce ciągle się sprawdzać, wychodzić ze strefy komfortu, doświadczać nowych emocji, czy, tak jak ja, odnajduje przyjemność i satysfakcję w procesie ciągłego uczenia się i doskonalenia. To, co zafascynowało mnie w jodze, a co dostrzegam także w tej nowoczesnej jej formie, to wdzięk i gracja połączona z zupełnie wydawać by się mogło przeciwstawnymi przymiotami, jakimi są siła i wytrzymałość. Jeśli istnieje jakaś aktywność, która stanowi harmonijne połączenie wszystkich tych elementów, to na pewno jest nią joga. Ale zamiłowanie do bardziej wysiłkowych dyscyplin odziedziczyłam po ojcu, który zajmował się gimnastyką sportową. Wizerunek postaci zawieszonej w powietrzu i zatrzymanej w kadrze utkwił gdzieś w mojej głowie, jako symbol dążenia do tego, co nieosiągalne, symbol ciągłego doskonalenia się i sięgania po to, co upragnione. Bo cóż bardziej przypomina nam o tym, by sięgać gwiazd, jak nie widok człowieka wznoszącego się w powietrze wbrew wszelkim prawom fizyki?

Aktualności, O jodze bardziej osobiście.., Wszystkie wpisy, Wywiady i ciekawostki ,